poniedziałek, 13 stycznia 2014

`Pijąc wiśniową colę, słodki seryjny morderca`

Gorące słońce sprawiało, że dziewczyna miała ochotę co chwilę oblewać się wodą. Hiszpańskie słońce nie działało na nią dobrze, niemiłosierny ból głowy męczył ją od kiedy wstała. Miała już serdecznie dosyć natłoku turystów, którzy w okresie letnim odwiedzali to miasto jeszcze częściej niż w inne miesiące. Ten weekend był okropnie ciężki. Niektórzy z kierowców F1 mieli zobaczyć jak jeździ się na nowym torze pod Barceloną. Sympatycy tego sportu licznie napadli na Barcelonę, a co za tym idzie odwiedzali kafejki. 
Młodziutka Luna uwijała się w pracy jak w ukropie, choć czasami miała ochotę ją rzucić. Jednak wtedy stawał jej przed oczami pewien obraz. Ona za parę lat wychodząca rano z pięknego domu bądź mieszkania, pięknie ubrana, z nienagannym makijażem, świetnie ułożonymi włosami, idąca do ukochanej pracy. 
Przecież wszyscy zaczynają od zera, nie?
Miała przerwę. Przetarła oczy, a do jej gardła dostało się parę łyków wiśniowej coli. Myślami była już w swoim starym mieszkanku, siedziała już na kanapie i wpatrywała się w jakieś horrory. Tak cholernie chciała być już w swoim domu. Usłyszała jak ktoś zamyka drzwi.
- Nie! Proszę tego nie robić, zaraz się tu ugotuję. - powiedziała, a raczej wykrzyczała swoim nienagannym hiszpańskim. 
- Słucham? - usłyszała męski głos, ktoś zaczął mówić do niej po angielsku, podniosła wzrok, jej koleżanki nigdzie nie było i sama musiała przemieścić się do wejścia i otworzyć drzwi.
- W lecie drzwi zostają otwarte, jest tu jak w piekarniku. - odpowiedziała w swoim ojczystym języku i bliżej przyjrzała się mężczyźnie. Na samym początku nie wywarł na niej jakiegoś bóg wie jakiego wrażenia, od taki kolejny jak codziennie. Turysta. Przemknęło jej przez myśl. Po chwili jednak jej koleżanka zawołała ją na zaplecze mówiąc, że ma przecież przerwę i to ona chętnie zajmie się nowym gościem. Luna jakby nic się nie stało uśmiechnęła się do chłopaka i wróciła na swoje miejsce, do swojej coli, potrącona uprzednio przez koleżankę ramieniem.
- Mamo, mamo, mamo! - szeptanie jej o głowę niższej koleżanki wyrwało ją z krainy marzeń. 
- Co? - Luna dosyć niegrzecznie odezwała się do dziewczyny, która podesłała jej mordercze spojrzenie.
- Kierowcy! Tor! Moja! Miłość! Tutaj! Zaraz! - no i padła. Szatynka szybko podniosła się z krzesła i kucnęła przy koleżance. 
- Madda! Maddalena! - zaczęła wzywać jej imię. - Obudź się! - tym razem Madda dostała dwa razy w twarz. Zaczęła parę razy mrugać oczami. 
- Co się stało? Muszę obsłużyć moją miłość.- zaczęła paplać coś niezrozumiale.
Luna pomogła jej wstać i posadziła ją na krześle, nalała do szklanki wody i postawiła obok koleżanki.
Sama wróciła do chłopaka, który co chwilę zaglądał w stronę zaplecza.
- Przepraszam. - powiedziała nieco zmieszana. - Mógłby pan powtórzyć swoje zamówienie? Koleżanka źle się poczuła i zaniemogła, och, to pewnie przez ten upał! - Luna wymusiła uśmiech i gotowa była zapisać zamówienie chłopaka.
- Znasz Barcelonę? - jego wypowiedź kompletnie zbija ją z tropu. - Znasz? - ponowił pytanie. Luna tylko twierdząco kiwnęła głową. - A więc jak tak to może pokażesz mi ją wieczorem? - młody kierowca uśmiechnął się tak bardzo uroczo, że dziewczyna nie mogła mu odmówić. Była 17.30 a jej zmiana za chwilę miała się skończyć, zaraz po tym jak chłopak wyszedł na telewizorze w rogu pomieszczenia pojawiły się wiadomości sportowe. 

Piłkarze FC Barcelona wracają do treningów, koniec laby na Ibizie.
Dzisiaj niektórzy z kierowców Formuły 1 testowali przebudowany tor do jazdy. Najlepszy okazał się Polak - Maciej Kot. 

Wraz ze słowami kobiety Luna spojrzała na miejsce, w którym niedawno siedział chłopak w ciemnej koszulce. Co chwilę zerkała, a to na telewizor, a to na krzesło..
- W sumie ostatnio brakuje mi zabawy.. 


__________________________


Wyobraźnia nadal działa.. @_eureureong kiedyś @_mon_amour_
Anita powinna się cieszyć. W końcu ze mną wygrała.